sobota, 29 listopada 2014

ROZDZIAŁ 6.


- Proszę, nie... - powiedziała zachrypniętym głosem i złapała go za rękę. - Zostań ze mną.
W oczach dziewczyny Severus zobaczył błaganie. Objął delikatnie jej dłoń. Hermiona delikatnie się uśmiechnęła i patrzyła na Mistrza Eliksirów szklistymi oczami. Widział, że nadal mocno przeżywa wydarzenia ostatnich dni. Chciał ją jakoś uspokoić, lecz nie miał zielonego pojęcia, co mógłby powiedzieć. Hermiona chyba to wyczuła i odezwała się pierwsza. Jej głos był zmęczony, zachrypnięty i pełny cierpienia.
- Kiedy leżałam tam na podłodze... Myślałam, że to się nigdy nie skończy. Nie wiedziałam, że Malfoy... że on potrafi być tak okrutny... - Sama nie wiedziała, czemu mu to mówiła. Był w tym momencie jedyną osobą w pobliżu, a ona miała dość samotności.
Snape zmarszczył brwi. Wypuścił jej dłoń i odpiął kilka guzików czarnej szaty, odsłaniając tors. Dziewczyna podniosła się na łokciach zaciekawiona. Rozchylił szatę z lewej strony i usłyszał jak Hermiona wstrzymuje oddech. Jej oczom ukazał się przerażający widok. Wielka, krwista rana rozchodząca się purpurowymi błyskawicami głęboko pod szatę, wyglądała jakby ktoś w tym miejscu przeszył go na wylot ogromnym harpunem. Wyciągnęła rękę i delikatnie dotknęła rany. Snape wzdrygnął się, lecz nie odepchnął jej ręki. Pozwolił, by jej smukłe palce wodziły wokół rany i dalej.
- To moja pamiątka po Belli. Gdy się zdenerwuje potrafi być bardzo... wybuchowa - zakrył ranę i zaczął zapinać koszulę, a za nią szatę. - popatrzył na Hermionę i w jej oczach zobaczył to, czego nienawidził. - Nie patrz tak na mnie - odezwał się już głośniej. - Nie pokazałem ci tego, żebyś się nade mną litowała. Wiem po prostu, jak to jest. I wierz mi lub nie. W końcu dochodzisz do siebie.
- Dlaczego ona ci to zrobiła? - spytała, wciąż zszokowana tym, co zobaczyła.
- Uznała, że nie jestem godzien zaufania Czarnego Pana. I właściwie to nie myliła się. Wiele lat zwodziłem go, lecz on wciąż mi ufał i niczego nie podejrzewał. Bella to co innego. Ona najchętniej stała by za nim sama, nie ufała nikomu. Zwłaszcza mi. Mnie wręcz nienawidziła. Nie jeden raz dała mi tego dowód, czego skutki przed chwilą widziałaś. Specjalnie mierzyła blisko serca, wtedy ból jest najgorszy.
Hermiona była przerażona. Wiedziała, że jako szpieg Snape narażał swoje życie, jakie ryzyko niosła za sobą współpraca z dwójką najgroźniejszych przeciwników w świecie czarodziei. Nie wiedziała jednak, że znosił aż takie poświęcenie. Myślała o tym, że pomimo tego, on nadal pomagał Dumbledore'owi, nie odwrócił się od niego, znosił tortury Bellatrix, prawdopodobnie nie raz również i Voldemorta... Złapała go delikatnie za rękę.
- Severusie... - powiedziała słabo i powoli zbliżyła się do niego. Snape zesztywniał, ale nie ruszył się z miejsca. Poczuł jak jej delikatnie ciało dotyka jego, jak dziewczyna obejmuje go za szyję i opiera głowę o jego ramię. Czuł jej zapach, czuł jej ciepło, jej oddech na swoim policzku. Podniósł rękę i pogładził ją po włosach. Doprawdy, Snape, kiedy to stałeś się taką ciepłą kluchą? Od kiedy to stać Cię na uczucia? zapytała drwiąco podświadomość. Zignorował ją. Męczyła go. Teraz, w tej chwili, pragnął tylko, aby ta niewinna istota czuła się przy nim bezpiecznie. Pragnął czuć jej ciepło najdłużej jak tylko mógł. Hermiona wtuliła się w niego mocniej.
- Świat jest niesprawiedliwy. Ryzykowałeś życiem dla dobra nas wszystkich, a my tylko uprzykrzaliśmy ci je, nienawidziliśmy cię, obrzucaliśmy obelgami. Zawsze podejrzewaliśmy cię o najgorsze. Tak jak po śmierci Dumbledore'a... - Hermiona zamilkła na chwilę, a jej cichy głos niósł się echem po komnacie. Snape wplótł dłoń w jej włosy i mocniej ją do siebie przycisnął.
- Nie przejmuj się. Ja się do tego przyzwyczaiłem. Zresztą... zasłużyłem. To moja pokuta za całe zło, które wyrządziłem wcześniej.
Dziewczyna podniosła głowę i popatrzyła na niego. Była tak blisko, dzieliło ich zaledwie kilka centymetrów. W kącikach oczu nadal gromadziły się łzy, a po policzku spłynęła samotna kropla. Snape otarł ją i uśmiechnął się do dziewczyny. Dawno przestał słuchać wściekłego głosu w głowie. Spojrzał na jej pełne usta, lekko blade, lecz nadal bardzo kuszące. Nachylił się lecz zamiast na usta, złożył delikatny pocałunek na policzek dziewczyny. Delikatnie położył ją na poduszki i okrył kołdrą.
- Odpoczywaj. Nie pora na takie rozmowy.
Hermiona uśmiechnęła się do niego lekko. Nie chciała, żeby wychodził, ale czuła, że ma rację. Znów była wykończona i kiedy słońce na dobre zniknęło za horyzontem dziewczyna po raz kolejny pogrążyła się we śnie.

Następnego ranka Hermiona obudziła się w dużo lepszym stanie. Nie czuła już ucisku w głowie podczas ruchu, a ciało nie było już tak obolałe, stwierdziła więc, że rozprostuje kości. Zsunęła się z łóżka i podeszła do drzwi. Snape siedział za biurkiem pogrążony w lekturze jakiegoś obszernego tomiszcza.
- Dzień dobry - powiedziała, lekko się do niego uśmiechając.
- Rzeczywiście dobry - Snape podniósł głowę i uniósł kącik ust - Czujesz się lepiej? - wstał i podszedł do szafki z fiolkami.
- Tak, dziękuję.
- To dobrze - podszedł do Hermiony i wręczył jej małą buteleczkę z turkusowym płynem. - Wypij to.
Na widok podejrzliwej miny dziewczyny ząsmiał się.
- Nie bój się, to tylko eliksir wzmacniający.
Hermiona odkręciła wieczko i powąchała wywar. Pachniał jagodami, mocnymi ziołami i słoną, morską wodą. Upiła łyk i odkryła, że ma aksamitny smak. Opróżniła butelkę i oddała ją Snape'owi.
- Widzisz? Nieszkodliwe - stwierdził rozbawiony i odłożył fiolkę na miejsce.
Hermiona uśmiechnęła się.
- Jeszcze do jutra zostaniesz u mnie, weźmiesz ostatnią dawkę eliksiru i możesz wrócić do swoich komnat - odezwał się nadal stojąc do niej tyłem.
Na twarzy dziewczyny pojawił się cień rozczarowania. Czuła się komfortowo w jego sypialni, zdążyła się już do niej przyzwyczaić. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie może u niego pomieszkiwać wiecznie, ale myśl o powrocie do pustych komnat... Podeszła powoli do profesora i delikatnie wsunęła swoją dłoń w jego. Odwrócił się i popatrzył na nią zdziwiony.
- Nie chcę wracać - usłyszała swój własny szept.
Zbliżyła się do Severusa i oparła swoją twarz na jego piersi. Wstrzymał oddech i patrzył w dół na jej twarz znikającą za brązowymi włosami. Wczoraj wieczorem dał się ponieść emocjom, ale obiecał sobie, że to się nie powtórzy. Na chłodno przemyślał wszystko i stwierdził, że jest zbyt młoda, delikatna, zbyt niewinna, aby ją skrzywdził. Na brodę Merlina, przecież już ją krzywdził. Kiedyś cała prawda i tak wyjdzie na jaw, a wtedy ona znienawidzi go do końca życia. Gdyby pozwolił, żeby między nimi rozwinęło się jakieś uczucie... Nie zniósłby kolejnego odrzucenia. Długo zbierał się po Lily, a teraz to... Nie mógł na to pozwolić. Z ciężkim sercem odsunął od siebie dziewczynę. Przybrał na nowo maskę obojętności i nie odzywając się wyszedł z gabinetu, zostawiając dziewczynę stojącą na środku komnaty.

8 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytam sobie to od wczoraj i doszłam aż tu i musze powiedzieć , że po przecztaniu tego rozdziału , chce mi się płakać ;( to okropne , że Snape nie może okazać Hermionie swoich uczyć , mam nadzeje , że prawda wyjdzie na jaw i wszytko skończy się cudownym love story ^^ bo to boli czytającego , w tym przypadku mnie...:3 jutro zamierzam też czytać ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. NIEEE! Snape, co żeś najlepszego zrobił?! Brak słów. Brak słów. Biedna Hermiona :c

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze co tam sie wydarzyło i dlaczego Snape miałby ponosić za to jakąkolwiek winę?
    ehhh i teraz co? będzie ją odpychał? co za głupiec.... przecież tym sposobem bedzie ją ranił jeszcze bardziej. .. . a już zaczynało być tak miło..

    www.swiatlocienn.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby Snape był odpowiedzialny za tą niewyjaśnioną sprawę? Nie, nie, nieeee! Tylko nie to. Jeśli tak, pewnie go znienawidzi. Po tym co pod koniec zrobił, zapewne i tak nie odważy się do niego zbliżyć, aby jej nie odepchnął. Cholera. Wszystko się psuje :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że rozdział stosunkowo krótki, więc może zdążę go przeanalizować. :)
    To zaczerwienienie (znowu) na widok Snape'a mi trochę nie pasuje, zwłaszcza w porównaniu do tego, co się za moment (chyba w kolejnym rozdziale) stanie. Ich zażyłość dzieje się trochę zbyt szybko, chociaż mam nadzieję, że to tylko taki schematyczny początek, a potem nas czymś zaskoczysz, w końcu przez trzydzieści dziewięć rozdziałów nie da się ciągnąć sztampy. Dlatego jestem dziś pełna optymizmu. :)
    Pomysł z raną ciekawy i bez wątpienia nawet pasuje, bo już się bałam, że Snape zechce się położyć koło naszej rannej panny Granger, a tutaj taka niespodzianka. Aczkolwiek nie sądzę, że nawet gdyby łączyło ich coś więcej, niż Ty nam do tej pory przedstawiłaś, Snape raczej wstrzymałby się z takim szczegółowym przedstawieniem Voldka i śmierciożerców. To był raczej temat tabu, którego on też trochę się wstydził i przede wszystkim chyba by nie chciał, żeby ktokolwiek poza Dumbledore'em, no, może jeszcze poza McGonagall (z którą notabene się przyjaźni - a propos, bardzo mi się podoba ich przyjaźń, wygląda trochę inaczej niż relacje Snape'a i Dumbla; Severus i Mierwa są - widać - na równi, podczas gdy Dumbledore do samego końca był kimś na kształt mentora). Tak czy siak - Snape zaszedł zbyt głęboko w tłumaczeniach, przypuszczam, że wystarczyłoby lakoniczne stwierdzenie, że to pamiątka z aktywnych czasów w gronie śmierciożerców, Hermiona też nie jest głupia, z pewnością by się domyśliła, o co chodzi, no i dodatkowo dajesz Czytelnikom kolejny kąsek. Być może za X rozdziałów, kiedy już (tak sądzę) Snape i Hermiona będą sobie bliżsi, mógłby jej wyjawić małą tajemnicę blizny. :)
    Okej, Dumbledore nie żyje. Nareszcie się wyjaśniło, aczkolwiek nadal brakuje mi informacji o świecie poza Hogwartem. Mam wrażenie, że zaczynasz jakiś wątek, a potem go porzucasz. Coś zaczęłaś o Harrym i Ronie, ale szybko się to skończyło i akcja toczy się tak, jakby oni nie istnieli. Domyślam się, że to przez Twoje zaabsorbowanie głównym wątkiem - nagle wpadasz na jakiś kolejny genialny pomysł, a o starym zapominasz. Ale tak być nie może, bo robią się dziury, a Czytelnik denerwuje się brakiem podstawowych informacji, dlatego radzę Ci robić sobie jakieś plany ramowe dot. poszczególnych rozdziałów albo całego opowiadania. I za każdym razem, kiedy spojrzysz sobie w taki spis, przypomnisz sobie, że już dawno nie było niczego o Harrym i Ronie (a są to - jak by nie było - dość istotne postacie), więc może wypadałoby poświęcić im może część rozdziału, może tylko wspomnieć... To dość przydatne dla osób, które mają pierdyliard pomysłów i słabą pamięć. Sama od jakiegoś czasu korzystam z tej metody i bardzo sobie ją chwalę.
    Trochę mnie dziwi, że Hermiona nie wypytuje o Malfoya. Rozumiem, że czuje się skrzywdzona, ale gdyby miała swój mocny charakter, od razu chciałaby wiedzieć (choćby dla samej wiedzy, w końcu to Hermiona), co się z nim stanie. Ale podoba mi się rozsądek Snape'a, widać, że ze sobą walczy, ale już któryś raz pokazał, że potrafi trzymać Granger na dystans, aczkolwiek uzasadnienie jego decyzji jest takie sobie: niewinna, delikatna dziewczyna.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten rozdział tak naprawdę jest bardzo krótki, mogłabym powiedzieć, że gdyby nie wątek z blizną, spokojnie podałabym go jako przykład typowego zapychacza. Kilka opisów muskania, kilka rozkmin Snape'a (na koniec totalnie z dupy pojawia się Lily, co albo jest do wywalenia, albo do rozwinięcia, bo jedno zdanie niczego do rozdziału nie wnosi, jest może jakimś wskaźnikiem dla osób, które nigdy nie miały styczności z ,,Potterem", ale czytają Twoje opowiadanie, z którego dowiadują się, że była jeszcze kiedyś jakaś Lily, o której może warto czegoś się dowiedzieć) i dialogi, które są... no... puste. Nie chciałam tego pisać, ale poza prośbą Hermiony z początku rozdziału i rozmową o bliźnie (choć już wcześniej napisałam, że to dobry pomysł, więc nie ma co się powtarzać) w rozmowie Snape'a i Hermiony nie działo się zbyt wiele.
    No, ale rozdział do złych nie należy, jest po prostu mega letni i nie wywołuje żadnych emocji. Zawsze to lepiej, niż gdyby miał wywoływać irytację spowodowaną rażącymi błędami. :)
    O, i jeszcze jedno! Dowiadujemy się, co z Dumbledore'em!

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieeeeee! Niech nie wychodzi! I co on takiego jej zrobił ze miała by go znienawidzić?

    OdpowiedzUsuń